Jeden gest, który odmienił życie. Historia pana Piotra i kociąt z kartonu poruszyła całą Polskę

To miała być kolejna, smutna historia porzuconych zwierząt. Jednak dzięki bezinteresownemu gestowi bezdomnego mężczyzny, los odmienił się nie tylko dla kociąt, ale i dla niego samego. Sprawa Pana Piotra z Piotrkowa Trybunalskiego poruszyła serca mieszkańców i stała się symbolem siły ludzkiej dobroci.
fot. Shutterstock

W minioną sobotę pan Piotr, bezdomny mieszkaniec Piotrkowa Trybunalskiego, znalazł na śmietniku szczelnie zamknięty karton. W środku były porzucone kocięta. Mężczyzna nie pozostał obojętny – przeszedł pieszo aż osiem kilometrów, by dostarczyć zwierzęta do schroniska.

Dosłownie pojawił się człowiek z kartonem i powiedział: ratujmy, bo ja nie wiem, co mam zrobić.

– relacjonuje Wiola Suchanowicz, kierownik schroniska w Piotrkowie Trybunalskim w rozmowie z Danielem Dykiem z RMF FM.

Kocięta, dzięki szybkiej reakcji Pana Piotra i pracowników schroniska, przeżyły i już następnego dnia znalazły nowe domy. – „To są dwie szczęśliwe historie” – podkreśla Suchanowicz.

Dobro wraca – pomoc dla Pana Piotra

Historia Pana Piotra szybko rozeszła się po internecie i poruszyła mieszkańców Piotrkowa. Jeden z nich postanowił pomóc mężczyźnie – znalazł dla niego mieszkanie i pracę. Jednak nowe lokum jest puste, a Pan Piotr zaczyna wszystko od zera.

Schronisko rozpoczęło zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy: kanapy, lodówki, podstawowych mebli, środków czystości, ubrań (wzrost ok. 164 cm, buty rozmiar 42).

Małe rzeczy możemy przechowywać w schronisku i zawieźć Panu Piotrowi. W przypadku większych mebli trzeba będzie zorganizować transport i pomoc w przeniesieniu – u nas w schronisku jest nas niewiele i prawie same kobiety, więc niestety nie damy rady dźwigać cięższych rzeczy

– tłumaczy kierowniczka.

Najpilniejszą potrzebą jest obecnie piecyk gazowy, bo w mieszkaniu nie ma ogrzewania. – Tam są takie przyłącza, natomiast nie ma piecyka gazowego, tak? I rzeczywiście jest utworzona zbiórka na ten piecyk gazowy – mówi Wiola Suchanowicz.

Zbiórka na ten cel została uruchomiona na profilu schroniska na Facebooku.

„On okazał więcej serca niż ten, kto wyrzucił koty”

Pracownicy schroniska nie kryją wzruszenia. - Pan Piotr okazał więcej serca niż człowiek, który wyrzucił te koty na śmietnik. To podwójne zaskoczenie – nie dość, że kociaki w kartonie, to jeszcze bezdomny człowiek, który nie przeszedł obojętnie – mówi Wiola Suchanowicz.

– Koleżanka rzeczywiście mówi, że trochę z duszą na ramieniu otwierała ten karton. No bo to też, no ten pan Piotr szedł też z przymkniętym kartonem przez to miasto, tak? Więc ona trochę z duszą na ramieniu. Czy to, co tam w środku jest, to nadal żyje, tak? Ale na szczęście kotki żyły, żyją, mają dom, tak jak wcześniej wspomniałam – dodaje kierowniczka schroniska.

– To przerosło nasze oczekiwania. Ludzie wzruszają się, mają dobre serca, chcą pomagać i to jest coś pięknego. W ogóle cała ta historia jest piękna i naprawdę proszę mi wierzyć, że ona się wydarzyła. I ja to potwierdzam, że ona miała miejsce. I to nie jest nic wymyślone na jakieś lajki, komentarze i tak dalej, tylko to naprawdę dobre serce, które odnalazło koty w potrzebie – mówi Wiola Suchanowicz.

Drobne rzeczy, takie jak ubrania, jedzenie czy środki czystości, można przynosić do schroniska w Piotrkowie Trybunalskim. W sprawie większych darów lub chęci pomocy w transporcie, schronisko prosi o kontakt przez wiadomość prywatną na Facebooku – wtedy przekaże numer telefonu do osoby koordynującej akcję.