Szokujący incydent podczas Halloween w Łodzi. Już wiadomo, kto wsadzał igły w cukierki

Dzieci w Łodzi dostawały cukierki z igłami na Halloween. Sprawę nagłośniła stand-uperka Aleksandra Radomska. Policja szybko ustaliła sprawcę. Już wiadomo, kto stał za niebezpiecznym „żartem”.
Fot. Shutterstock, zrzut ekranu Facebook/Łódź zwana pożądaniem - przewodnik nie tylko po Łodzi

Dzieci w Łodzi dostawały cukierki z igłami na Halloween. Policja już wie, kto za tym stał!

W tym roku Halloween w Łodzi miało wyjątkowo gorzki smak. Dzieci, które chodziły po domach i zbierały słodycze, w niektórych czekoladkach znalazły... metalowe igły. O sprawie jako pierwsza poinformowała w mediach społecznościowych stand-uperka Aleksandra Radomska.

Przestrzegam was, jeśli wasze dzieci zbierały cukierki, szczególnie na łódzkich Bałutach. Moje dziecko z koleżankami robiło to dzisiaj i od przynajmniej trzech osób otrzymały cukierki z igłami w środku. W tym jedna, która obdarowała dzieci, była ponoć bardzo sympatyczną staruszką – relacjonowała na Instagramie Aleksandra Radomska.

Policja szybko ustaliła sprawcę

Po nagłośnieniu sprawy w internecie, do akcji wkroczyła policja. Funkcjonariusze natychmiast zajęli się wyjaśnieniem okoliczności i zabezpieczyli dowody. W sieci pojawiło się nawet zdjęcie czekoladki z igłą w środku, które wstrząsnęło rodzicami z całej Polski.

Jak się okazało, służby szybko ustaliły, kto stoi za niebezpiecznym „żartem”. Aleksandra Radomska w sobotni wieczór opublikowała oświadczenie, w którym przekazała najnowsze informacje.

To był „żart” dziecka

Stand-uperka podziękowała internautom za wsparcie i wyjaśniła, że jej celem było ostrzeżenie innych rodziców. W swoim oświadczeniu napisała:

Dziś okazało się, że sprawcą zdarzenia jest osoba małoletnia, która umieściła igły w cukierkach w ramach... żartu. Absolutnie nie zdając sobie sprawy z konsekwencji (które ponosi) i ich – także medialnej skali. Z troski o to dziecko i jego rodziców i z obawy przed internetowym linczem, który nie wniósłby do sprawy nic dobrego, chciałabym zakończyć ten temat – na poziomie publicznym, bo oczywiście sprawa nie zostanie zignorowana – napisała Aleksandra Radomska.

Sprawa nie zostanie zignorowana

Chociaż sprawcą okazało się dziecko, sprawa trafiła pod opiekę odpowiednich służb. Policja oraz rodzice będą wyjaśniać okoliczności i konsekwencje tego niebezpiecznego „żartu”. Aleksandra Radomska podkreśliła, że nie zamierza dalej publicznie komentować sprawy, by chronić małoletniego i jego rodzinę przed internetowym hejtem.

Warto pamiętać, że nawet niewinne żarty mogą mieć poważne skutki. Na szczęście tym razem nikt nie ucierpiał, ale sytuacja pokazuje, jak ważna jest czujność i rozmowa z dziećmi o konsekwencjach ich działań.