Choć zawodowo Ewa Błaszczyk osiągała kolejne sukcesy, życie prywatne wystawiło ją na najcięższą próbę. W 2000 roku niespodziewanie zmarł jej mąż, Jacek Janczarski. Zaledwie trzy miesiące później wydarzyła się kolejna tragedia: Ola, jedna z córek, straciła przytomność w wyniku zakrztuszenia się tabletką. Od tamtej pory, mimo upływu 25 lat, dziewczyna pozostaje w śpiączce. Ten dramat na zawsze odmienił życie aktorki.
„Opuściłam życie w roku 2001. Pierwszy rok to mnie w ogóle nie było, a potem już jakoś byłam. Była "Mewa", był "Dybuk" i już wróciłam do pracy. Nie myślę o tym roku. Po co myśleć o tym roku? To w ogóle nic z tego nie wynika. Czas teraźniejszy i krótko do przodu, bo za długo też nie ma co. Jak się rozejrzymy po świecie, to nie ma co” – przyznała szczerze Ewa Błaszczyk w reportażu „Dzień dobry TVN”.
Marianna Janczarska o relacji z mamą
W reportażu nie zabrakło także głosu drugiej córki, Marianny Janczarskiej. Dziś 31-latka otwarcie mówi o relacji z matką. „Oczywiście różnie miałyśmy z moją mamą, nie było tylko idealnie, ale teraz mamy taki kontakt, o jakim mogłabym pomarzyć i jakiego życzę każdemu człowiekowi. Jestem wdzięczna, że mogłam wyrastać w takim poczuciu, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wiadomo, że jakieś są, ale raczej w życiu jestem nastawiona na szukanie rozwiązań, a nie stawanie, rozkładanie rąk i mówienie, że się nie da” – przyznała.

