„Taniec z gwiazdami”. Wycie Gorodeckiej wzbudziło kontrowersje
Aktorka w rozmowie z Plejadą wróciła do sytuacji, jaka miała miejsce w trzecim odcinku „Tańca z gwiazdami”. Jej nietypowy quickstep wzbudził spore emocje, a jeszcze więcej pojawiło się ich, gdy aktorka tuż po zakończeniu oznajmiła, że coś jej się przyśniło i poprosiła publiczność, aby razem z nią… zawyła. - Tworząc choreografię do tego odcinka, zainspirowani filmem Olivera Stone’a „Urodzeni mordercy”, postanowiliśmy zamienić się w dwoje rozbójników. Takich z własnym kodeksem i dziką radością życia. Do utworu Mroza „Nie mamy nic do stracenia” dodaliśmy efekty dźwiękowe rabunku i dopasowaliśmy tę piosenkę tak, by oddychała tą samą energią. Za każdym razem, gdy Kamilowi udało się mnie czegoś nauczyć, wył z zachwytu. Autentycznie, z głębi serca. Pomyślałam wtedy: „To jest prawdziwe, to jest żywe. Zróbmy to na scenie” – powiedziała. Jak wyjaśniła, przyśniło się jej właśnie to, że razem z nią zawyła publiczność.
Podczas prób okazało się jednak, że muzyka zagłusza wszystko. Nasze wycie ginęło w hałasie, zostawał tylko niemy ruch ust. I wtedy, tej nocy przed występem, przyśniło mi się, że cała widownia wyje razem z nami. Ten sen był tak absurdalnie realny, że opowiedziałam o nim Kamilowi, a potem pomyślałam: „Dlaczego nie?”.
Gorodecka tłumaczy kontrowersje w „Tańcu z gwiazdami”
Gorodecka we wspomnianym wywiadzie przyznała, że nie spodziewała się, że jej prośba wywoła aż takie kontrowersje. Cały czas miała też wątpliwości, czy zdecydować się na ten krok. Ostatecznie odwagi dodał jej fakt, że był to jubileuszowy odcinek. - Jako aktorka wiem, że czasem scena domaga się czegoś nieprzewidzianego. Czegoś, co wytrąca widza z komfortu, ale też dotyka czegoś głębszego. Nie boję się takich momentów. Choć muszę przyznać, że podczas tańca wahałam się. W mojej głowie toczył się mały dramat: „Nie rób tego. To telewizja. Tu nie ma miejsca na szaleństwo”. A jednak druga myśl szeptała: „Kiedy, jeśli nie teraz? To przecież jubileuszowy odcinek” – wspominała.
Poszłam za impulsem. Wzięłam mikrofon od Krzysztofa Ibisza i sprawiłam, że mój sen o wyjącej publiczności stał się rzeczywistością. A w tej chwili, gdy wszyscy zawyli, naprawdę zawyli, poczułam, że nie chodziło już tylko o spełnienie snu, ale o to, by każdy, kto kiedykolwiek tańczył w „Tańcu z gwiazdami”, mógł zawyć z tęsknoty za tym magicznym okresem swojego życia.
 
							 
									 
									 
									 
												 
												 
												 
											 
											 
							 
							 
							 
							



 
							 
							 
							 
							 
							 
									 
									 
									
